przybysze

2016-01-12 19:33

odniesie się do kwestii „sylwestra kolońskiego” na swojej stronie. To jest oczywiste, że tygodnik miał z tym problem podobnie jak media w Niemczech, ale coś już jest. Wszystko co najważniejsze w tym skromnym teksie jest tylko w pierwszych linijkach, reszta to przebieg tych przykrych wypadków i to też niezbyt dokładnie. Mam na myśli sugestie o „nagonce” i na tym słowie chciałbym się zatrzymać. Dlaczego? Ponieważ nadaje ton całemu artykułowi. Pełni rolę tezy, że zdarzenie nie ma związku z kryzysem imigracyjnym i napływem „uchodźców” (cokolwiek to słowo już znaczy): ta zbieranina mężczyzn była przypadkowa, nie wiadomo co to byli za ludzie i w ogóle karygodne jest wiązanie tego zdarzenia z „uchodźcami”. Nie wiem, czy pani autorka wzorowała się na (moje ulubione ostatnio słowo) >mediach niemieckich< ( które teraz w mediach „polskich” uchodzą za źródło wszelkich prawd absolutnych), jak nie to wynik końcowy po przeczytaniu wyszedł podobny. Każdy kto choć trochę śledził relacjonowanie tego zdarzenia wie, że owe >media niemieckie< popełniły coś, co w demokratycznym państwie nie uchodzi na sucho. Nie napiszę, że starały się sprawę przemilczeć, bo to było by za skromnie napisane. Zastosowały po prostu cenzurę ( czy z inspiracji rządu niemieckiego może się dowiemy), a funkcjonariusze państwowi [m.i. policja] starali się sprawę przeczekać aż przyschnie, zatuszować. No niestety nie udało się. I zrobiła się porządna awantura. Bardzo szybko poza oficjalnymi stanowiskami wysokich urzędników rządu niemieckiego, policji i pani burmistrz miasta (a tezy tej pani to jakiś absurd!) zaczęły wyciekać informacje te mniej oficjalne od szeregowych policjantów mających wyrzuty sumienia, że nie zapobiegli zdarzeniom. Te relacje były najbardziej rzetelne i pozbawione ideologicznego zacietrzewienia. W tym momencie dochodzimy do sedna sprawy ze słowem „nagonka”. Okazało się bowiem, że policjanci w trakcie sylwestra spisali i aresztowali kilkunastu osobników ( na wielu stronach można już o tym przeczytać m.i. na Interii https://fakty.interia.pl/deutsche-welle/news-policjanci-z-kolonii-wiekszosc-sprawcow-dopiero-co-przyjecha,nId,1950498 ) i okazało się, że wśród tych „północnych Afrykańczyków” (ach te piramidalne eufemizmy politycznej poprawności) zdecydowana większość spisanych osób to Syryjczycy posługujący się dokumentami upoważniającymi do starania się o azyl (ups!!). Ponieważ autorka (pochopnie?) przyjęła zbyt optymistyczną tezę o „nagonce” na „azylantów” sama postawiła siebie w pozycji trudnej do obronienia w obliczu faktów i skali zjawiska (takie incydenty tej nocy odnotowano nawet w Austrii i Finlandii). pytanie, ktore samo sie nasuwa brzmi czmu ma sluzyc ten tekst? Ma on sugerowac, ze w sumie nic nie wiadomo , kobiety i to nie tylko z Niemiec ale i z innym miast Europy jak donosi wiekszosc mediow byly molestowane seksualnie, okradane i gwlacone przez mitycznych "polnocnych afrykanow" jak poprawnie podawaly to nawet polskie oficjalne media-chociaz wiadomo, ze ludzie, ktorzy dopuszczali sie tych czynow byli muzulmanami i uchodzcami o czym slyszymy z najnowszych doniesien. Wielu z nich bylo podobno pijanych co ma niby sugerowac, ze to nie muzulmanie, bo prawdziwy wyznawca islamu nie pije, co jest niezwykle zabawne, bo nie o pijacych czy jedzacych po kryjomu wieprzowine wyznawcow islamu tu chodzi, ale o pewien model kulturowy, wychowanie i stosunk do kobiet, ktory te hordy mlodych, jurnych i co najgorsze roszczeniowo nastawionych muzulmanow tu przenosza. Autorce radze najpierw postudiowac islam i jego stosunek do kobiet zarowno tych, ktore wyznaja islam jak i tych, ktore okresla sie terminem niewiernych. Innaczej bowiem zrowna swoj sposob myslenia z tymi, ktorzy okreslaja zbrodniarzy niemieckich mitycznym terminem nazisci - ktorzy jeszcze troche a zostana uznani nie za niemcow ale za przybyszow z kosmosu.

Powrót